Nasi Podopieczni
Nasi Podopieczni
Tymon Klejment
Szanowni Państwo!
Nie wiem od czego zacząć, bo jest to najtrudniejszy list w moim życiu, list w którym proszę o pomoc dla mojego synka.
Dwa lata temu świat mi się zawalił. Tymek, tak ma na imię mój syn, przeszedł operację usunięcia guza mózgu wraz z przysadką mózgową. Pamiętam, że wtedy prosiłam Boga o to, by tylko przeżył. Gdyby ktoś postawił nam wybór – życie nasze, za życie synka, to bez wahania oddałabym moje, zabrałabym od niego cierpienie. Gdy operacja powiodła się, nie wiedziałam jeszcze, że wygraliśmy bitwę, ale wojna, walka o zdrowie i normalne życie Tymona dopiero się zaczyna. Żeby prawidłowo rozwijać się i funkcjonować synek potrzebuje bardzo drogiego leku – hormonu wzrostu. Ciosem okazała się dla nas wiadomość, że kosztów leczenia nie zrefunduje NFZ.
Najgorsze jest poczucie bezsilności na myśl, że lek istnieje, jest dostępny w Polsce, ale mnie na niego nie stać. Czy mój syn nie zasłużył na to by być szczęśliwym? Nie ma większej kary dla rodzica niż patrzenie na cierpienie własnego dziecka. Przecież wiem, że świat potrafi być okrutny, szczególnie dla słabszych, różniących się wyglądem. Serce mi się kraje, gdy widzę, że miarka wzrostu stoi w miejscu, a Tymonek w naiwności pięciolatka cieszy się, że niedługo będzie tak wysoki jak tatuś. To zresztą jego marzenie – być dużym jak tata i grać z nim w koszykówkę. Wiem, że muszę być silna dla synka, muszę zapewnić mu normalne życie, muszę walczyć by był szczęśliwy, ale bez Państwa pomocy nie dam rady. Miesięczny koszt terapii to prawie 3000 zł. A tych miesięcy przed nami bardzo wiele.
Pomimo że czuję się skrępowana tak prosząc o wpłaty, ale to dla mojego synka ostatnia deska ratunku. Dziękuję serdecznie za każdą wpłatę.
Joanna Klejment
joacho@o2.pl