Nasi Podopieczni
Nasi Podopieczni
Bartosz I Szymon Gruźliński
Dzień dobry wczoraj skończyliśmy roczek. Chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy już oddali na nasza rehabilitacje swój cenny 1% podatku , dziękujemy również tym, którzy się zdeklarowali w najbliższym czasie również przekazać. Kochani, jeżeli nie widzieliście jakiś czas temu naszego postu to zawracamy się do Was z ogromna próbą o przekazanie 1 % podatku na nasze subkonto w Fundacji Słoneczko Nr KRS 0000186434 nr subkonta 523/G z dopiskiem Bartosz i Szymon Gruźlińscy.Jeżeli już komuś innemu przekazaliście 1%, a chcecie nam pomóc możecie wpłacić drobna kwotę na nr konta darowizn Fundacji Słoneczko o numerze 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 w tytule przelewu proszę wpisać : nr subkonta 523/G Bartosz i Szymon Gruźlińscy.Nie oczekujemy wielkich kwot, wystarczy kilka złotówek. Pozdrawiamy i życzymy miłego dnia ! :* przypomne nasza historie. 30.01.2016r o północy odeszły mi wody w 29 tyg. W szpitalu udało się zatrzymać poród przez dobę. 31.01 o godz 17:31 urodził się Bartek z waga 1150 gramow,17:32 urodził się Szymon z waga 1400 gramów. Urodzeni w ciężkiej zanartwicy. Po 19 Lekarz poinformował mnie, że dzieci oddychają same i dostali po 7 punktów. O 20 byli już pod cepapem i tak przez ponad 50 dni. W 5 dobie życia u Szymona znalezli dziurkę w jelicie. Podjęli decyzję o natychmiastowej operacji ratującej życie. Pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. Szymon ważył wtedy 1050 gramów. Pobrano ode mnie krew. Razem z położna ochrzcilysmy go w inkubatorze. Został przewieziony do Szpitala Dziecięcego (100m) od tego, w którym byliśmy. Po 20 dostałam informację, że przeżył operacje wyłonienia Stomii jest w stanie ciężkim w tamtejszym szpitalu. Rano obolala jak to po cc poszłam do niego. Stałam przy inkubatorze i błagalam, żeby nie umierał. Anastazjolog na moje pytanie czy dzieci z tego wychodzą, odpowiedział, że niektóre tak i ten tydz jest decydujący dla mojego syna. Respirator, Stomia i wszystkie inne kabelki, rurki na moim dziecku były przerażające. Codziennie dzwoniłam rano po obchodzie na oiom żeby się czegoś dowiedzieć. I co dzień ta sama odpowiedź „dziecko jest po ciężkiej operacji w stanie ciężkim , trzeba czekać, mrozic mleko”. Odwiedziny były od 14 do 16. Aż w końcu po 4 dniach Szymon zrobił kupę i to była najlepsza wiadomość. Po tygodniu go wzbudzili ze śpiączki farmakologicznej i przenieśli na oddzial patologii noworodka z cepapem . Ułożyłam plan dnia. Rano chodziłam do Szymona a od 15 kangurowalam Bartka w szpitalu w którym z nim leżałam. Między czasie ściągalam mleko i przyjmowalam kroplowki id bakterii, która leczyli 3 tyg. Po dwóch miesiącach Szymek miał laser na oczka. U Bartka również pojawiła się retinopatia i przenieśli go do Szymka. Leżelismy już razem na sali w szpitalu dziecięcym. Bartek po dwóch tygodniach po laserze został wpisany do domu a ja razem z nim.(4 kwietnia) Co drugi dzień wozilismy Szymonowi mleko (80 km w jedną stronę) w szpitalu opiekowała się nim ciocia. Przed majówka lekarka podjęła decyzję o zamknięciu stomii ale do tego potrzebna była pobrania wycinek z jelita. I tak 9 maja po zamknięciu stomii Szymon był już z nami w domu. W lipcu wróciłam z Bartkiem na 3 dni do szpitala na zabieg przepukliny pachwinowej. Od tego czasu wszystko ok. Skutki wczesniactwa: Bartuś obniżone napięcie mięśniowe i mała waga 7 kg. Raczkuje, staje przy meblach, ale nie siedzi. Szymon mózgowe porażenie dziecięce w nóżkach, mała waga 7800. Nie siedzi, próbuję raczkować i ma ogromną wadę wzroku. Czekamy na okularki.