Nasi Podopieczni

Nasi Podopieczni

Filip Michno

Filip Michno

Witajcie cierpię na dystrofię pręcikowo czopkową. Systematycznie tracę wzrok i pilnie potrzebuję pomocy finansowej. 

Eksperymentalne leczenie jest kosztowne, ale może przynieść pozytywne wyniki.  

na stronie www.filipmichno.pl  można zaczerpnąć informacji o mojej chorobie i sposobach wsparcia w leczeniu. 

Pamiętaj każda złotówka się liczy 

Pamiętaj o PIT 1% ta nic nie kosztuje 

W rubryce „Nr KRS” wpisujemy numer: 0000186434 W rubryce „Cel szczegółowy” koniecznie proszę wpisać: 567/M FILIP MICHNO

BEZPOŚREDNIE PRZELEWY NA KONTOFundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Słoneczko 77-400 Złotów, Stawnica 33

Nr konta: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 Tytuł wpłaty: 567/M Filip Michno 

 

PRZELEWY W EUR Nr konta: 76 8944 0003 0000 2088 2000 0050 Tytuł wpłaty: 567/M Filip Michno

 

PRZELEWY W USD Nr konta: 97 8944 0003 0000 2088 2000 0060 Tytuł wpłaty: 567/M Filip Michno

Szybko i łatwo można wyłaś sms który przekaże na moje konto 5zł SMS o treści: POMOC 7239 na numer: 75165 Lub szybki kod QR

http://wspierajmyfilipa.pl/pomoc.php

Dziękuje z całego serca 

Coś o mnie. 

Pisać o sobie jest ciężko być może dlatego, że trudno być obiektywnym wobec samego siebie, jednak spróbuję. Stanąłem na tym świecie, no może jeszcze nie na łasnych nogach, ale jednak z okrzykiem w 1989

w ciepłym, pięknym miesiącu lipcu. Etap wczesnej młodości pominę, gdyż dzieciństwo miałem jak wiele innych dzieci, jazda pierwszym rowerem czy wspinanie się na drzewa. Jednym z elementów, na który chciałbym zwrócić uwagę w tym okresie to zamiłowanie do fotografii, która zaczęła mnie pochłaniać już w wieku ośmiu lat. Cóż, do dziś pamiętam minę ojca widzącego cztery klisze do wywołania po każdej zielonej szkole.W latach późniejszych dołączyło jeszcze majsterkowanie i podstawy elektroniki. W okresie szkoły podstawowej i gimnazjum rozwijałem swoje pasje również w kierunku informatycznym. To zamiłowanie zaważyło na mojej decyzji związanej z wyborem szkoły średniej. To właśnie w okresie licealnym zauważyłem moje problemy ze wzrokiem, kiedy byłem muszony do siadania w ławkach coraz to bliższych tablicy. Jednak przez dłuższy okres bagatelizowałem ten problem skupiony na problemach wieku młodzieńczego. Po ukończeniu liceum i rozpoczęciu pracy w branży informatycznej mój wzrok zaczął mi doskwierać coraz bardziej. W końcu wybrałem się do lekarza okulisty, który wstępnie zdiagnozował u mnie chorobę Stargardta. Jednak diagnoza nie była do końca pewna, dlatego dostałem skierowanie na kolejne badania do kliniki okulistycznej, gdzie stwierdzono u mnie dystrofię czopkowo-pręcikową. By nie zanudzać, więcej informacji w dziale „Opis choroby”.Ponieważ uprzedzono mnie o stopniowej utracie wzroku, diagnoza ta była dla mnie jak wyrok. Zanim dowiedziałem się o mojej chorobie, fotografia pochłonęła mnie zupełnie, będąc również źródłem mojego dodatkowego dochodu. Dlatego wyrok ten w zupełności przekreślił moje marzenia i nie tylko… Straciłem również nadzieję na rozwój w dziedzinie fotografii, no bo przecież nie mogę być fotografem nie widząc otaczającego mnie świata. Pierwsze dni po diagnozie były dla mnie bardzo ciężkie. Przez chwilę nie widziałem sensu w robieniu zdjęć, pomimo że wcześniej było to moją pasją. Jednak szybko wziąłem się w garść. Zacząłem szukać w sieci ludzi z tym samym schorzeniem, dowiedzieć się czy są szanse na leczenie. Jednak schorzenie to jest tak rzadkie, że ciężko było znaleźć osoby z tą przypadłością. Stąd zrodził się pomysł na stworzenie strony internetowej zrzeszającej osoby z dystrofią czopkowo-pręcikową. Pomimo wszystko starałem się żyć jak wcześniej, pracowałem, robiłem zdjęcia, starałem się cieszyć tym co mam. Po pewnym czasie zauważyłem, że jest coraz gorzej z moim wzrokiem. Miałem trudności z czytaniem, z robieniem zdjęć, nawet z pracą przy komputerze, która niestety była głównym źródłem mojego utrzymania. Byłem zmuszony zmienić pracę, a wiadomo, z pracą dla osób słabo widzących nie jest wcale łatwo. Niedawno dowiedziałem się, że terapie komórkami macierzystymi zaczęły przynosić efekty w leczeniu narządu wzrokui istnieją duże szanse, że pomogą również w moim przypadku. Ponieważ mój wzrok zaczął słabnąć wręcz „galopująco” postanowiłem jak najszybciej zabrać się za leczenie.

Poniżej dla chętnych link do galerii z moimi zdjęciami które mimo przeciwności losu staram się dalej robić, choć mimo wszystko pomaga mi w tym dzielnie „autofocus” . 

Pisać o sobie jest ciężko być może dlatego, że trudno być obiektywnym wobec samego siebie, jednak spróbuję. Stanąłem na tym świecie, no może jeszcze nie na własnych nogach, ale jednak z okrzykiem w 1989w ciepłym, pięknym miesiącu lipcu. Etap wczesnej młodości pominę, gdyż dzieciństwo miałem jak wiele innych dzieci, jazda pierwszym rowerem czy wspinanie się na drzewa. Jednym z elementów, na który chciałbym zwrócić uwagę w tym okresie to zamiłowanie do fotografii, która zaczęła mnie pochłaniać już w wieku ośmiu lat. Cóż, do dziś pamiętam minę ojca widzącego cztery klisze do wywołania po każdej zielonej szkole.W latach późniejszych dołączyło jeszcze majsterkowanie i podstawy elektroniki. W okresie szkoły podstawowej i gimnazjum rozwijałem swoje pasje również w kierunku informatycznym. To zamiłowanie zaważyło na mojej decyzji związanej z wyborem szkoły średniej. To właśnie w okresie licealnym zauważyłem moje problemy ze wzrokiem, kiedy byłem muszony do siadania w ławkach coraz to bliższych tablicy. Jednak przez dłuższy okres bagatelizowałem ten problem skupiony na problemach wieku młodzieńczego. Po ukończeniu liceum i rozpoczęciu pracy w branży informatycznej mój wzrok zaczął mi doskwierać coraz bardziej. W końcu wybrałem się do lekarza okulisty, który wstępnie zdiagnozował u mnie chorobę Stargardta. Jednak diagnoza nie była do końca pewna, dlatego dostałem skierowanie na kolejne badania do kliniki okulistycznej, gdzie stwierdzono u mnie dystrofię czopkowo-pręcikową. By nie zanudzać, więcej informacji w dziale „Opis choroby”.Ponieważ uprzedzono mnie o stopniowej utracie wzroku, diagnoza ta była dla mnie jak wyrok. Zanim dowiedziałem się o mojej chorobie, fotografia pochłonęła mnie zupełnie, będąc również źródłem mojego dodatkowego dochodu. Dlatego wyrok ten w zupełności przekreślił moje marzenia i nie tylko… Straciłem również nadzieję na rozwój w dziedzinie fotografii, no bo przecież nie mogę być fotografem nie widząc otaczającego mnie świata. Pierwsze dni po diagnozie były dla mnie bardzo ciężkie. Przez chwilę nie widziałem sensu w robieniu zdjęć, pomimo że wcześniej było to moją pasją. Jednak szybko wziąłem się w garść. Zacząłem szukać w sieci ludzi z tym samym schorzeniem, dowiedzieć się czy są szanse na leczenie. Jednak schorzenie to jest tak rzadkie, że ciężko było znaleźć osoby z tą przypadłością. Stąd zrodził się pomysł na stworzenie strony internetowej zrzeszającej osoby z dystrofią czopkowo-pręcikową. Pomimo wszystko starałem się żyć jak wcześniej, pracowałem, robiłem zdjęcia, starałem się cieszyć tym co mam. Po pewnym czasie zauważyłem, że jest coraz gorzej z moim wzrokiem. Miałem trudności z czytaniem, z robieniem zdjęć, nawet z pracą przy komputerze, która niestety była głównym źródłem mojego utrzymania. Byłem zmuszony zmienić pracę, a wiadomo, z pracą dla osób słabo widzących nie jest wcale łatwo. Niedawno dowiedziałem się, że terapie komórkami macierzystymi zaczęły przynosić efekty w leczeniu narządu wzrokui istnieją duże szanse, że pomogą również w moim przypadku. Ponieważ mój wzrok zaczął słabnąć wręcz „galopująco” postanowiłem jak najszybciej zabrać się za leczenie.

Zapraszam do kontaktu:tel: 692-206-292michno.filip@gmail.com

 

wspieraj do góry