Nasi Podopieczni

Nasi Podopieczni

Patrycja Kępa-Ochenkowska

Wszystko było pięknie, wszystko było super. Nagle gaśniesz tak łatwo, jak łatwo zgasić świeczkę. 

 

9 maja 2016 roku razem ze znajomymi wybraliśmy się na małą przejażdżkę motocyklami. Odwiedziliśmy wtedy moich rodziców, zrobiliśmy łącznie prawie 100km. Zawsze zaczynaliśmy i kończyliśmy trasy w tym samym miejscu. Wyjechaliśmy około 21:00, zaczynało się ściemniać, chcieliśmy dotrzeć przed zmrokiem. Wjechaliśmy do Słupska i podążaliśmy do umówionego miejsca, zostało nam około pół kilometra. Wszyscy jechali prawym pasem, ja natomiast lewym (nie mam pojęcia dlaczego). Prędkość nie była duża, nie przekraczała 50km/h. Poczułam przed samym zakrętem wibracje pod kołem, coś jak żwirek ozdobny, który często znajduje się pomiędzy chodnikiem a jezdnią. Zakręt był coraz bliżej a wibracje stawały się coraz silniejsze. Na zakręcie zaczęło mnie znosić na krawężnik, tylne koło zaczęło uciekać i nie mogłam nic zrobić. Przez około siedem metrów próbowałam się odbić od krawężnika (Został tam ślad mojej opony). Miałam przeciwskręt na kierownicy, więc mój motocykl zatrzymał się w miejscu tworząc procę z której wystrzeliło mnie niczym pocisk. Niestety pomiędzy dwoma pasami ruchu były postawione barierki. Obudziłam się w szpitalu dwa tygodnie później. Dowiedziałam się że miałam wypadek i niczym bezwładny pocisk wystrzeliło mnie w barierkę. Gdybym nie była odpowiednio ubrana na motocykl to dzisiaj by mnie nie było. 

 

 

 

 

Wskutek wypadku doznałam rozległych obrażeń:

  • złamanie kręgosłupa szyjnego,
  • złamanie kręgosłupa piersiowego,
  • złamanie wszystkich żeber,
  • złamanie obojczyka prawego,
  • wstrząs urazowy,
  • odma opłucnowa obustronna,
  • ogniskowy uraz mózgu,
  • uraz splotu ramiennego prawego. 
  • porażenie wiotkie kończyny górnej prawej,
  • stłuczenie klatki piersiowej,
  • stłuczenie płuc,
  • stłuczenie nerki,
  • urazowa odma opłucnowa z krwotokiem do jamy opłucnowej,
  • złamanie żeber,
  • ostra niewydolność oddechowa,
  • złamanie mostka,
  • stłuczenie jamy brzusznej, okolicy łopatki i okolicy kości krzyżowej.

 

Mieszkam w okolicy szpitala i każdego dnia, gdy słyszę karetkę jadącą na sygnale około godziny 21:30 zamykam oczy i udaję, że nie słyszę.

Spędziłam 1,5 miesiąca na OIOMie. Przez ten czas moje mięśnie znacznie zaniknęły. Wychodząc z Oddziału Intensywnej Terapii nie umiałam już przekręcić się z boku na bok a co dopiero usiąść… Ze śpiączki wybudzono mnie po dwóch tygodniach. Obudziłam się bez prawej ręki i bez prawej nogi, z połamanymi zębami, podpięta pod masę kabelków, pod respirator. Prawa ręka nie drgnęła do dziś i to o nią toczy się bój. Przez najbliższe dwa lata będę potrzebowała specjalistycznej rehabilitacji. Koszt tygodnia takiej rehabilitacji to 700 złotych, to prawie tyle ile podarował mi ZUS pod nazwą „renta”. Przed wypadkiem rozpoczynałam remont mojego auta zabytkowego, byłam mamą 1,5 rocznego synka, rozpoczynałam własne życie i wszystko legło w gruzach. Teraz, gdy wyprzedałam już wszystko co mogłam sprzedać, gdy poprosiłam o pomoc już wszystkich znajomych postanowiłam upublicznić moją prośbę o pomoc.

 

Niemożliwe stało się możliwe – przeżyłam. Na dzisiaj odpowiednia dla mnie rehabilitacja jest niemożliwa ale co będzie jutro? Czas pokaże :) Moje wszelkie oszczędności z przed wypadku zostały „zjedzone” przez poradnię rehabilitacyjną, w której aktualnie prywatnie wykupuję ćwiczenia i zabiegi. Miesięczny koszt moich leków to ok. 300 złotych. 

wspieraj do góry