Nasi Podopieczni

Nasi Podopieczni

Wiktor Chmielewski

 

 

 

 

6 lat temu zaszlam w ciążę. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Codziennie wyobrażałam sobie jak będzie wyglądał nasz maleńki Synuś .

Ciąża przebiegala prawidłowo. Regularnie odwiedzalam w prywatnym gabinecie najlepszego lekarza w naszym miescie. Wszystkie badania robiłam na bieżąco, a Doktor zapewniał, że Dziecko rozwija się idealnie.

 Dwa dni przed terminem zaczęłam się niepokoic, bo poczułam sie słabo i zaczęłam krwawic. Natychmiast udaliśmy się z mężem do szpitala . Po wykonaniu ktg i badania fizykalnego wypuszczono mnie do domu. Kolejnego dnia nie było żadnej poprawy. Czułam się jeszcze gorzej, a krwawienie nie ustąpiło, więc pojechalismy znowu do szpitala. Tym razem położono mnie na oddziale, na sali przedporodowej. Wieczorem zaczęłam odczuwac skurcze, które były bardzo silne. Oczywiście informowalismy położne i lekarza lecz uspokajano mnie ze jest wszystko ok. Doktor powiedział, że akcja porodowa sie nie rozpoczęła. Nie mialam rozwarcia więc zostałam juz na sali przedporodowej. Całą noc meczylam sie ze skurczami i myślałam, że jestem pod dobra opieka.. Raz na godz przychodzila położna by sprawdzić tętno dziecka.

 Rano 17 listopada, gdy dyżur przejęła kolejna zmiana położnych, jedna z nich przyszła zrobić badania. Niestety aparat nie wyczuwal tętna Synka. Natychmiast zostałam zabrana na cesarskie ciecie. Nie wiedziałam co się dzieje, wszystko tak szybko się działo. Spałam. Gdy się obudziłam dowiedziałam się, że moj Syn urodzil sie bez zadnych funkcji zyciowych. dostal 0 pkt w skali abgar, był owinięty pepowina. Urodzil sie w ciężkiej zamartwicy, reanimowano go , po 4 minutach odzyskał oddech. Natychmiat przetransportowano go do Bydgoszczy. Nie moglam go nawet zobaczyc, przytulic ani dotknac… W ciągu kilku sekund zawalił się nam cały świat. Marzyłam o tym, by pierwsze chwile swojego życia moje Dzieciątko spędziło wtulone w moich ramionach!

Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczna i przeprowadzony mial Kuling. Przez 72 godz miał założoną specjalną czapeczke, która wychladzala komórki mózgowe, tak aby zapobiec większym uszkodzeniom układu nerwowego . Nie dawano nam żadnych nadziei na to, że nasz Synek bedzie żył. My jako młodzi rodzice byliśmy zrozpaczeni, ale walczylismy razem z nim. Modlilismy się o Jego życie i zdrowie. Daliśmy mu na imie Wiktor ( Zwyciezca) bo jest naszym Cudem . 

 

KRS 0000186434Cel szczegółowy – WIKTOR CHMIELEWSKI 259/C

wspieraj do góry