Nasi Podopieczni

Nasi Podopieczni

Wiktor Con

 

Był piątek. Tuż po weekendzie zaplanowane było nasze spotkanie. Przeszywający i niepokojący ból, skierował nas do szpitala w sobotę o poranku. Nie było czasu nawet na strach. Po niespełna 9 minutach na świecie pojawił się bez oznak życia, nieruchomy Wiktor, a mama straciła przytomność.Za zamkniętymi drzwiami rozgrywał się dramat. Brak informacji rozgrywał z niepokoju serca oczekującego na szpitalnym korytarzu taty i babci. Po chwili pojawił się lekarz z bolesnymi słowami „Reanimacja trwała 20minut, a już po 7 mogliśmy skończyć”. Mama po kilkunastu godzinach, nie przywitała w ramionach chłopca, a jedynie otrzymała najboleśniejsze informacje o stanie chłopca. Pierwsze, jeszcze wówczas niepewne informacja w jak ciężkim stanie jest Wiktor przekazywała mama. Dopiero po 2 dniach lekarz podczas obchodu poinformował mamę, że cudem udało się odratować jego gasnące życie. Niestety powikłań z tym związanych nie uda się uniknąć. Niedotlenienie okołoporodowe, czterokończynowe porażenie mózgowe. Dodał nadziei, w chwilach w których najbardziej potrzebują zatroskani rodzice.  Dodał, że porażenie nie zniknie już nigdy, i choć walka łatwa nie będzie, ze spastyką należy walczyć. Walka nieprzerwalnie trwa od 12 lat i stała się częścią ich życia.Z każdym kolejnym miesiącem rodzice odkrywali kolejne skutki niedotlenienia i wszystko to, czego Wiktor nigdy nie będzie umiał… Rodzice musieli zmierzyć się z wieloma ciężkimi chwilami. Radość i uśmiech może pojawić się nawet wtedy, gdy los bez pytania boleśnie doświadcza. Choć z ust Wiktora być może nigdy nie padnie słowo „mama”, językiem, który przełamuje wszystkie bariery jest jego uśmiech. „Komunikujemy się na uśmiechy. Wierzę, że rozumie każde słowo i gest.” – wyznaje mama. Jego ciało niczym napięta struna nie pozwala na samodzielne siedzenie, tylko w objęciach mamy, ciało jak za dotknięciem magicznej różdżki przybiera naturalne pozycja a rączki lgną do przytulania.

 

Tak niewiele trzeba, aby dać Wiktorowi radość i szczęście. Wystarczy po prostu przy nim być, przytulić, zanucić ulubioną melodię. Wystarczy spacer, ćwiczenia w basenie lub zabawa z młodszą siostrą. A nam do szczęścia potrzebny jest tylko widok uśmiechniętej buzi Wiktora, bo wtedy wiemy, że jest bezpieczny, że nic go nie boli…Choroba dziecka nie jest karą. Jest ogromnym sprawdzianem z miłości. Rodzice w przyszłość spoglądają z nadzieją. Po wielu latach rehabilitacji zaciśnięte w piąstki rączki, rozluźniają się, a napięte ciało zaczyna współpracować. Wspólnie możemy odkryć kolejne radości w życiu chłopca. Pomóżmy zebrać środki na turnus rehabilitacyjny, który przybliży chłopca do wyznaczonego celu, jakim jest samodzielne siedzenie i chwytanie w rączki zabawek.

 KRS 0000186434   

WIKTOR CON symbol 99/C 

 

 W imieniu Wiktorka bardzo dziękujemy, wszystkim ludziom o dobrym sercu za okazane wsparcie i pomoc
 w zgromadzeniu środków na rehabilitacje i leczenie.

wspieraj do góry